Liberta Liberta
11447
BLOG

Wszystkiemu zaprzeczyć

Liberta Liberta Polityka Obserwuj notkę 74

 

 Taką metodę obrali winni wyeliminowania elity polskiego narodu z życia politycznego.

Zaprzeczają więc wszystkiemu, co dla myślącego człowieka jest oczywiste, tworzą nowe teorie, nowe prawa fizyki, przekonują, że wcale dwa razy dwa nie jest cztery, bo może być nawet pięć itd. I najbardziej bolesne jest to, że tę metodę popierają również ludzie nauki, którzy przestrzegania zasad nauki powinni pilnować i bronić, powinni protestować. Słynni już profesorowie udowadniają różne dziwne teorie na temat tzw. katastrofy smoleńskiej, a to, że samolot zderzył się z brzozą i wykonał obrót i tak zderzył się z ziemią, a to brzoza złamała i oderwała skrzydło samolotu i samolot się obrócił, a skoro ta teoria okazała się bzdurą, którą nawet dziecko myślące i znające zasady fizyki mogłoby obalić, pojawiła się teoria zamachu i dwóch wybuchów w samolocie i znowu znani nam profesorowie zabrali się za jej wyjaśnianie.  Powstawały trajektorie lotu samolotu, wizualizacje lotu i zderzenia z ziemią, symulacje lotu tupolewa. Dosłownie jak w grach komputerowych, a popierali te wynurzenia "profesorowie" z zagranicznych uniwersytetów.  Wszyscy zajmowali się udowadnianiem tzw. katastrofy, a nikt nie zadał pytania, co 10 kwietnia 2010r. stało się z ludźmi, którzy mieli tym tupolewem lecieć, wszak na Siewiernym nie było ciał. Nikt nie spytał jak ci ludzie dotarli na Okęcie i czy w ogóle dotarli do Okęcia, wszak żadnych zdjęć, czy filmów potwierdzających ten fakt po prostu nie ma. Wszystkich, którzy mogli mieć wiedzę na temat wydarzeń 10 kwietnia 2010r. zlikwidowano, wyeliminowano, a premier Tusk oświadczył w prokuraturze,  że o tym, iż Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach katyńskich, dowiedział się z mediów – już po tym, jak „pojawiła się informacja o planowanym spotkaniu w Rosji szefa rządu z Władimirem Putinem” (czyli w lutym 2010 r.). Tymczasem, jak zauważyli nawet dziennikarze TVN-u, prokuratorzy z warszawskiej Pragi ustalili, że najbliżsi współpracownicy premiera znali plany prezydenta już w styczniu.  Premier zeznał w prokuraturze, iż::"moją intencją było uniknięcie przede wszystkim jakichkolwiek nieporozumień z tytułu uczestnictwa najwyższych przedstawicieli władz polskich podczas uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Do dnia katastrofy nie miałem żadnego sygnału, aby prezydent bądź ktoś z jego kancelarii kwestionował sekwencję spotkań, tj. mojego spotkania z premierem Putinem, a następnie udziału prezydenta w uroczystościach”.  Jak niedawno stwierdził TVN, premier wyraził w prokuraturze przekonanie, że  pomiędzy nim a Lechem Kaczyńskim nie było konfliktu w sprawie odrębnych wizyt w Katyniu. Co więcej, zdaniem Tuska zaproszenie go przez Putina i ustalenie wspólnej wizyty na 7 kwietnia pomogło w przygotowaniach odrębnej wizyty prezydenta trzy dni później. Wszyscy wiemy, że Tusk kłamie bez mrugnięcia okiem, wszyscy wiemy, że rozmowy w sprawie rozdzielenia wizyt były prowadzone już dużo wcześniej, a zaangażowany był minister premiera Tomasz Arabski.

Nikt, dosłownie nikt nie spytał oficjalnie:"no dobrze, ale skąd wiadomo, że delegacja w ogóle wyleciała z Okęcia, skoro nie ma na to dowodów w postaci filmów, czy zdjęć z Okęcia, przecież do Katynia nie polecieli wszyscy dziennikarze, ze wszystkich telewizji, jacyś przecież w kraju zostali, dlaczego nikt nie pofatygował się na lotnisko, aby uwiecznić moment odlotu delegacji?"

Skoro więc nie ma dowodów na odlot delegacji z Okęcia, to jak można badać katastrofę?

 Wszystkiemu zaprzeczyć, to metoda obronna sprawców wydarzeń 10 kwietnia 2010r. 

Ale myślę i w to wierzę, że to tylko do czasu. Przyjdzie czas na rozliczenia, a prawa fizyki, logiki i czystego sumienia zwyciężą.  Gorąco w to wierzę.

Liberta
O mnie Liberta

jestem niepokorna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka